Nowinki polityczne …

Koniec „ustawy o bratniej pomocy”? Jest projekt jej uchylenia

Data publikacji: 2016-01-13 19:45

Koniec „ustawy o bratniej pomocy”? Jest projekt jej uchylenia

FOT.Krystian Maj/FORUM

W imieniu grupy posłów klubu Kukiz’15, poseł Robert Winnicki złożył we środę projekt ustawy znoszącej ustawę nr 1066, zwaną również „ustawą o bratniej pomocy”. W uzasadnieniu zaznaczono, że przyjęcie ustawy z dnia 7 lutego 2014 roku nie było konieczne i nie stanowiło wykonania prawa unijnego.

 

„Ustawa obejmuje udział zagranicznych funkcjonariuszy i pracowników państw trzecich, a więc państw, które nie są członkami Unii Europejskiej, co nie może stanowić wykonania prawa unijnego” – czytamy w uzasadnieniu.

 

Pełny druk nosi tytuł: „Projekt ustawy o uchyleniu ustawy o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”. Jej treść stwierdza utratę mocy ustawy z dn. 7 lutego 2014 r.

 

W uzasadnieniu zaznaczono, że przyjęcie ustawy z dnia 7 lutego 2014 roku nie było konieczne i nie stanowiło wykonania prawa unijnego. „Ustawa obejmuje udział zagranicznych funkcjonariuszy i pracowników państw trzecich, a więc państw, które nie są członkami Unii Europejskiej, co nie może stanowić wykonania prawa unijnego” – czytamy w uzasadnieniu.

Stwierdzono również, że przed przyjęciem wspomnianej ustawy, „sytuację udziału funkcjonariuszy lub pracowników Państw Członkowskich w Polsce regulowały dwustronne umowy międzynarodowe, a także odpowiednie przepisy prawa unijnego mające bezpośrednie zastosowanie”.

 

Ponadto, zakres przedmiotowy ustawy, która m.in. dotyczyła zgromadzeń publicznych  i dawała funkcjonariuszom zagranicznym uprawnienia do korzystania z broni palnej i środków przymusu bezpośredniego, wzbudzał ogromne kontrowersje społeczne.

 

„(…) na mocy ustawy, zagraniczni funkcjonariusze Policji oraz innych jednostek mogliby zostać wykorzystani do tłumienia w Polsce zgromadzeń publicznych, także z wykorzystaniem broni palnej, gazów bojowych, pałek itp. stawa otwiera rządowi i jednostkom podległym możliwość wykorzystania zagranicznych funkcjonariuszy do tłumienia protestów niezadowolenia społecznego w sytuacji, gdy polskie służby odmówią wykonania rozkazu kierując się zasadą obywatelskiego nieposłuszeństwa. Ponadto zagraniczni funkcjonariusze mogą ma mocy ustawy zostać dopuszczeni do działań operacyjnych polegających na podsłuchiwaniu, nagrywaniu i prowadzeniu obserwacji wobec obywateli Polski” – czytamy w uzasadnieniu. Dodano również, że umożliwia to obcym wywiadom działania na niekorzyść Polski i Polaków „pod przykrywką wspólnych działań operacyjnych”.

 

Podkreślono również, że ustawa „o bratniej pomocy” spotkała się z powszechną krytyką ze strony społeczeństwa, a co więcej, „budzi także najgorsze skojarzenia historyczne (m.in. z Konfederacją Targowicką, „bratnią pomocą” Armii Czerwonej z 1939 roku, czy tłumieniem praskiej wiosny 1968 roku)”.

http://www.pch24.pl/

=============================================

 

Polska. Macocha, nie matka. Rozmowa z Adrianem Zandbergiem

Maciej Stasiński
05.12.2015 01:00
Za plecami Kaczyńskiego czają się ludzie, którzy zbudują polski Jobbik. Albo usuniemy przyczyny frustracji społecznych, albo doczekamy się brunatnych koszul, przy których PiS będziemy wspominać z sentymentem. Z Adrianem Zandbergiem rozmawia Maciej Stasiński

Adrian Zandberg – ur. w 1979 r. w Danii, historyk, programista, niedoszły prawnik, przedsiębiorca, jeden z założycieli Partii Razem. Był współpracownikiem lidera PPS Piotra Ikonowicza, szefował Federacji Młodych Unii Pracy, współtworzył portal Lewica.pl.

MACIEJ STASIŃSKI: Ucieszyłem się, że pod Sejmem mieliście hasło „Nie ma państwa prawa bez sprawiedliwości społecznej i nie ma sprawiedliwości społecznej bez państwa prawa”. Bo wcześniej myślałem, że pan lekceważy państwo prawa. Mówił pan, że zamach na Trybunał Konstytucyjny to „zasłona dymna”.

ADRIAN ZANDBERG: Bo to jest zasłona dymna. Dzięki niej nie widać, jak obietnice socjalne są odkładane na święty nigdy. Ale myślę, że na dłuższą metę PiS przejedzie się na Trybunale. Ludzie nie głosowali na nich, bo marzyli o ściąganiu cugli. Znaczna część wyborców uwierzyła w umiarkowaną twarz Beaty Szydło, chciała socjalnej zmiany albo pokazała czerwoną kartkę liberalnemu establishmentowi. Prowadząc taką awanturniczą politykę, Kaczyński straci te grupy.

http://wyborcza.pl/

———————-

119 spódnic w Sejmie: Mężczyźni wykorzystują kobiety nie tylko w życiu, lecz także, jak widać, w polityce

Dorota Wellman
28.11.2015 01:00
Urok teatru marionetek polega na tym, że figury ożywają, ale tylko na czas przedstawienia. Potem są bezwładne i bezwolne. Jak drewno

Tak marzyłam o istotnej roli kobiet w polityce. O charyzmatycznych przywódczyniach samodzielnie i odważnie wyrażających swoje zdanie. O kobietach na czele, które budują nową jakość w polityce. I co? Jajco!

Jestem porządna i konsekwentna – głosuję na kobiety. Jeśli są mądre, dobrze pracowały w Sejmie, są autorytetami, to bez wahania stawiam przy ich nazwisku krzyżyk. Tylko tyle albo aż tyle mogę zrobić dla siebie i innych kobiet. W Sejmie zasiądzie ich 119, to więcej niż w poprzedniej kadencji.

Jakie były w kampaniach wyborczych te najważniejsze kobiety? Pierwsza woziła się z wizytami gospodarskimi po kraju. Lizanie lodów, dzieci na rękach, niezaplanowane rozmowy w pociągu. Czułam się jak za czasów Gierka. I tylko brakowało tego słynnego: „Pomożecie?”. Do tych podróży i rozmów z Polakami rodakami pasuje też Gierkowskie: „Opieramy się na woli milionów”. Przekuwamy ją w program realizowany wysiłkiem klasy robotniczej, chłopów i inteligentów polskich. Dzięki temu mogliśmy pójść naprzód i osiągnąć sukces, który przysporzył nam szacunku i uznania w świecie. W krótkim czasie Polska stała się silniejsza, a Polakom zaczęło się żyć lepiej i jest to fakt niepodważalny, którego nie kwestionuje nikt, nawet nasi wrogowie. Z PiS-u oczywiście! Czy intuicja, słynna kobieca intuicja nie podpowiadała czegoś sensownego i nowoczesnego? Nie należy słuchać śpiewających nieudaczników. Druga pierwsza kobieta była jak automat. Zero emocji, tylko czasami okrzyk: „Zwyciężymy!”. No właśnie, my, bo zza pleców wygląda szef wszystkich szefów i robi, co chce. Nawet rząd autorski jest układany bez autora. Cały urok teatru marionetek polega na tym, że figury ożywają, ale tylko na chwilę przedstawienia. Potem są bezwładne i bezwolne. Jak drewno. Mężczyźni wykorzystują kobiety nie tylko w życiu, lecz także, jak widać, w polityce. Przywódczyni lewicy nie okazała się lwicą. Bez charyzmy, siły przekonywania, z mysim warkoczykiem, popiskiwała cieniutko w drugim rzędzie. Siwogłowy demiurg uczynił pośmiewisko z kandydatki na prezydenta. Zresztą ona sama się skompromitowała, latając w halkach po imprezach. Mantra „Chcę zmienić polskie prawo”, potem wymowne milczenie ostatecznie pokazały, gdzie jest miejsce kobiet w polityce. W rękach mężczyzn.

Dorota Wellman o bezwładnych i bezwolnych posłankach. „Mężczyźni wykorzystują kobiety nie tylko w życiu”   Krzysztof Majak-http://natemat.pl/

 

——————————————————————–

„Fakt”: Są taśmy na PiS?
Dzisiaj, 5 listopada (07:22)

Politycy Prawa i Sprawiedliwości, a także dziennikarze sympatyzujący z prawicą, mieliby być bohaterami nagrań w restauracji Buffo – pisze dzisiejszy „Fakt”.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński /Radek Pietruszka /PAP
Prezes PiS Jarosław Kaczyński
/Radek Pietruszka /PAP

Gazeta powołuje się na pogłoski, według których do nagrywania polityków i dziennikarzy miałoby dochodzić w warszawskiej restauracji Buffo, mieszczącej się zaledwie kilkaset metrów od Sejmu.

W „Fakcie” czytamy, że w odróżnieniu od tzw. afery taśmowej, za nagrania w Buffo odpowiadają osoby, które udawały gości lokalu, a podsłuch zakładany był w solniczkach znajdujących się na stolikach.

Gazeta spekuluje także, kto może być odpowiedzialny za nagrywanie polityków PiS i ich sympatyków. Zdaniem „Faktu”, jedną z ewentualności jest intryga wewnątrz PiS, która miałaby osłabić jedną z frakcji przed rozdziałem stanowisk w państwie.

Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu „Faktu”

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/prasa/news-fakt-sa-tasmy-na-pis,nId,1916438#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

Jak donosi ,,Fakt” po Warszawie krążą plotki o istniejących taśmach, na których politycy z władz Prawa i Sprawiedliwości rozmawiają między sobą oraz z ,,prawicowymi dziennikarzami”! Do nagrań miało dojść w restauracji Buffo mieszczącej się bardzo blisko Sejmu. Nagrania mają ujrzeć światło dzienne na dniach. Czy Jarosław Kaczyński ma powody do obaw?

O nowych taśmach mówi się podobno w środowisku polityków, służb oraz prokuratury od kilku tygodni. Nagrania miały być prowadzone w restauracji Buffo, jednak w przeciwieństwie do poprzednich (z Sowy i Amber Roomu) tym razem podsłuchy nie były w pomieszczeniach dla VIP-ów, lecz przy zwykłych stolikach. Nie były one zamontowane na stałe a nagrywali nie kelnerzy, a goście lub byli oficerowie służb udający gości. Co ciekawe, podsłuchy miały być podłożone np. w solniczkach znajdujących się na stole.

Osoba zbliżona do służb specjalnych Przyznała, że podsluchiwano polityków PiS oraz prawicowych dziennikarzy. Jak stwierdziła, w plotkach: – Pada kilka nazwisk osób nagranych, ale na razie nie ma żadnych pewnych informacji wskazujących na to, aby ktoś konkretny miał te taśmy. Pojawiła się też już plotka, że sprawa tych taśm jest już przedmiotem śledztwa, jak jednak mówi anonimowo jeden z prokuratorów: – Słyszę o tych taśmach od trzech tygodni, ale nic do nas nie wpłynęło. Co nie znaczy oczywiście, że za kilka dni sytuacja nie może być inna.

Są dwie hipotezy dotyczące celu nagrań. Według jednej za nagraniami stoi ta sama grupa, co za wcześniej ujawnionymi taśmami. Druga zakłada, że to może być wewnętrzna sprawa PiS, która ma ewentualnie osłabić jedną z frakcji w trakcie formułowania nowego rządu. Jak stwierdziła jednak rzeczniczka tej partii, Elżbieta Witek partia nie wie nic o tych domniemanych nagraniach.

Do sprawy odniósł się na swoim Twitterze jeden z owych ,,prawicowych dziennikarzy”, Samuel Pereira, który najpierw użył sformułowania ,,afera solna 2.0″, po czym dodał: ,,Nie wierzę że Fakt zrobił okładkę z takiego kapiszona. Nie wierzę.”. Całość podsumował:

Wg mojej wiedzy ta plotka rozpuszczana jest przez służby w celu uwaleniu kilku ludzi, którzy szykowani są do rządu pic.twitter.com/oma5vkrQLx
— Samuel Pereira (@Samueljrp) listopad 5, 2015

Tekst nie wywołał wielkiego zainteresowania w Internecie i raczej spotkał się z drwinami. Podsłuchy w solniczkach ironicznie skomentowała inna urzędowniczka:
http://www.se.pl/-
Se.pl wiadomości polityka Pojawią się TAŚMY na PiS?!
Pojawią się TAŚMY na PiS?!

Posiedzenie komitetu PiS – prawdopodobnie w poniedziałek

W środę zapowiadano, że kandydatka PiS na premiera zaprezentuje skład przyszłego rządu podczas konferencji prasowej tuż po posiedzeniu komitetu politycznego PiS, który zatwierdzi kandydatów na ministrów – posiedzenie komitetu było wstępnie zwołane na piątek na godz. 12.
– Najprawdopodobniej jutro komitetu nie będzie. Nie ma co przyspieszać. Mówiłam, że posiedzenie odbędzie się jeżeli nie będzie przeszkód technicznych. Już widzimy, że jest spotkanie z szefem MSZ Ukrainy i zaproszenie ambasady brytyjskiej na Jamesa Bonda. Pozwólmy konsultacjom dobiec końca – powiedziała w czwartek rzecznik PiS Elżbieta Witek.

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/polska/news-posiedzenie-komitetu-pis-prawdopodobnie-w-poniedzialek,nId,1916965#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/polska/news-posiedzenie-komitetu-pis-prawdopodobnie-w-poniedzialek,nId,1916965#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

~HHH – 3 min temu

Ha ha, ogłoszenie rządu w Polsce opóźnił Bond…James Bond.

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/polska/news-posiedzenie-komitetu-pis-prawdopodobnie-w-poniedzialek,nId,1916965#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

14.08.2015
piątek
Zjednoczona Lewica!
Jan Hartman

Zarejestrowaliśmy Koalicyjny Komitet Wyborczy „Zjednoczona Lewica”. To gest symboliczny i formalny, ale bardzo wymowny. Nie tracimy wiary, że tym razem nam się uda, choć zostało już tak niewiele czasu.
http://hartman.blog.polityka.pl/

Mariusz Jaksik
14 sierpnia o godz. 1:11

Zgadzam się, jednak zagrał bym na przeczekanie. Niech wezmą stołki, to tylko 4 lata. A my, tu na dole popracujemy, stwórzmy bazę i bądźmy gotowi do następnych wyborów. Jestem przekonany, że to obecne lokomotywy mogą wtedy starać się o poparcie takiej siły. Tworzenie czegoś, mimo istniejących struktur, w pewien sposób “na chybcika”, może tylko dobić już i tak paskudną atmosferę na lewicy i postawi tą inicjatywę obok istniejących, zdewaluowanych formacji. Stało się tradycją podkradanie pomysłów i głoszenie ich jako własne. Głośno i z przekonaniem. 10 razy powtórzone utrwali się jako prawda. Pozostaje jednak do zrobienia robota z takimi inicjatywami związana, a tu potrzebny jest pomysł na realizację i baza społeczna. To może ewenement, ale może trzeba stworzyć partię od dołu, od podstaw. Bez wiecznie tych samych przywódców i twarzy. Zagrał bym na przeczekanie, ale ja lubię pokera…
507789482
14 sierpnia o godz. 5:59

Panie Hartman, spór o miejsca na listach wyborczych, aczkolwiek ważny, powinien mieć jednak trzeciorzędne znaczenie. Dla was był jednak pierwszorzędny, co wynika z pańskiego artykułu. W tej sytuacji w sercach wyborców powstał głęboki żal. Wszystko wskazuje na to, że najważniejsze są ewentualne stołki.
jasny gwint
14 sierpnia o

Slawczan
14 sierpnia o godz. 9:12
Nie ma tu potrzeby wymieniania jakichkolwiek nazwisk z tzw lewicy. Miller, Palikot, Kwaśniewski lub Cimoszewicz nie są już żądną lewicą i szkoda tylko zawracać ludziom głowę wymieniając tych pajaców lewicy kapitalistycznego neoliberalizmu. Należy zacząć wszystko od początku, od samego Marksa i od zdefiniowania co w obecnych warunkach władzy banków, pieniądza, mediów korporacyjnych i agresywnego imperium militarnego z 1500 bazami wokół globu powinna robić lewica. Co w sferze społecznej, socjalnej, politycznej i kulturalnej. Ktoś to powinien jasno wyklarować ludziom językiem prostym i zrozumiałym dla Polaka, Europejczyka, Jankesa lub mieszkańca slamsów. Wszyscy tego unikają jak ognia, z Hartmanem włącznie.


Wałbrzyska Specjalna Strefa Ekonomiczna sprzedała w Wielkopolsce ziemie…. [{Wałbrzych-miasto niem. Waldenburg na prawach powiatu[1] na południowym zachodzie Polski, w województwie dolnośląskim. Miasto leży na Pogórzu Zachodniosudeckim i w Sudetach Środkowych, nad rzeką Pełcznicą, ]

Poznań kupił od Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej tereny pod nową fabrykę samochodów we Wrześni.

[{(niem. Wreschen) – miasto w województwie wielkopolskim, w powiecie wrzesińskim, siedziba gminy miejsko-wiejskiej Września. Położone 50 km na wschód od Poznania, nad rzeką Wrześnicą.]

We wtorek Volkswagen Poznań kupił od Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej tereny pod nową fabrykę samochodów we Wrześni. To 220 ha. We wtorek przedstawiciele Volkswagena i Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej podpisali akt notarialny, na mocy którego fabryka samochodów stała się właścicielem 220 ha gruntów na terenie wrzesińskiej podstrefy WSSE. O kwocie transakcji jej strony milczą. W miniony czwartek Volkswagen otrzymał pozwolenie na prowadzenie działalności gospodarczej w WSSE. We Wrześni powstać fabryka, w której będą produkowane samochody Volkswagen Crafter.

Czytaj więcej: http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/3476561,volkswagen-kupil-tereny-we-wrzesni-budowa-fabryki-ruszy-jesienia,id,t.html?cookie=1

===

http://www.biztok.pl/biznes
Oto list Kaźmierczaka:

Szanowny Pan
Marek Belka
Prezes Narodowego Banku Polskiego

Wielce Szanowny Panie Belka,

nasz Związek od ponad roku usiłuje ratować około 1 000 miejsc w kilkunastu gorzelniach. Pisaliśmy do „wszystkich”: do Ministerstwa Finansów, Gospodarki, przekonaliśmy posłów do składania interpelacji. Bez żadnego skutku.

W czym rzecz? Otóż w tym, że dziwaczne interpretacje Ministra Finansów, pomimo braku zmiany prawa, nagle zakazały skażania alkoholu etylowego na potrzeby przemysłu chemicznego, kosmetycznego na terenie Rzeczpospolitej. Sprowadzać z zagranicy można!

A piszę do Pana, bo w ostatnich dniach dowiedziałem się, że to Pan jest szefem Ministra Szczurka.

Pan do niego zadzwoni i powie mu, żeby przestał.

Padnie kilkanaście zakładów, 1 000 ludzi straci pracę, nie dostaniecie 15 mln CIT, 35 mln VAT, 5 mln PIT, 1,5 mln podatku od nieruchomości. Nie musi Pan pamiętać tych liczb – oni je znają. Wielokrotnie je przedstawialiśmy i nikt ich nie zakwestionował.

Pan jest taki mądry i elokwentny, proszę mnie, prostemu chłopakowi z Podlasia, wyjaśnić o co w tym chodzi?

Czy rząd planuje w najbliższym czasie ogłosić wielki sukces, że ściągnął wielkiego inwestora francuskiego lub niemieckiego, który zajmie się skażaniem alkoholu i stworzy 200 nowych miejsc pracy, w związku z czym za każde dacie mu rządową dotację w wysokości 50 tysięcy euro?

Czy też ktoś planuje uruchomić import na dużą skalę – z zagranicy. Stamtąd wolno. Nie wolno tylko w naszym teoretycznie istniejącym Państwie. Jak nie wiecie kto – to znaczy, że jakiś urzędnik z Wami pogrywa!

Jest to kolejna branża, którą planuje skończyć Ministerstwo Finansów, otwierając drogę kolesiom lub „zagranicznym inwestycjom”.

18 marca 2013 r. skierowaliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstw w Ministerstwie Finansów. Odpowiedź z Prokuratury Okręgowej w Warszawie przyszła szybko, 25 kwietnia 2013 r. Prokurator Jarosław Szklarczyk, który stwierdził, że owszem, ale się wszystko przedawniło. Pan zadzwoni do Pana Szczurka i powie mu, że tym razem zadbamy, żeby się nic nie przedawniło.

Łącze należne wyrazy,
Cezary Kaźmierczak
Prezes ZPP

%%%
IG Farben ————-http://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Strona_g%C5%82%C3%B3wna
Budowa zakładów chemicznych I.G. Farben w Monowicach 1941

I.G. Farbenindustrie AG (skrót od Interessen-Gemeinschaft Farbenindustrie Aktiengesellschaft, niem. Syndykat Przemysłu Farbiarskiego Spółka Akcyjna) – niemiecki koncern chemiczny, utworzony w roku 1925 we Frankfurcie nad Menem.
II wojna światowa
Zakłady IG Farben w Oświęcimiu
Elewator węglowy fabryki benzyny syntetycznej w Policach, Pomorze Zachodnie

W latach II wojny światowej pozycja I.G. Farbenindustrie wzrosła do tego stopnia, iż przedsiębiorstwo stało się głównym filarem autarkicznej gospodarki surowcowej III Rzeszy i zajmowało czołową pozycję w gospodarce wojennej jako producent materiałów strategicznych (większość zakładów I.G. Farbenindustrie pracowała na potrzeby armii niemieckiej). W I.G. Farbenindustrie wytwarzano zaawansowane produkty chemiczne; (kauczuk syntetyczny, nikiel, magnez, siarkę i smary – wszystkie te produkty w ilości 100% całkowitej produkcji przemysłu), bojowe środki trujące (95% całkowitej produkcji), masy plastyczne (92% produkcji), barwniki, włókna sztuczne i syntetyczne, materiały wybuchowe (88% produkcji, w tym proch 75%), związki azotu (80%) oraz 52% całkowitej produkcji benzyny syntetycznej uzyskiwanej z węgla). Także na początku lat 40. XX wieku w I.G. Farbenindustrie opracowano, na zlecenie Abwehry, urządzenie szpiegowskie do wytwarzania mikrokropek – służące do miniaturyzacji tekstu i rysunków technicznych, np. kartki formatu A4 do wielkości 1 mm kropki.
Okres powojenny

W latach 1947-1948 odbył się tzw. proces IG Farben oraz następne przeciwko koncernowi w ramach procesów norymberskich. 24 dyrektorów koncernu stanęło przed amerykańskim trybunałem wojskowym, a 13 z nich zostało skazanych na kary pozbawienia wolności (od 6 miesięcy do 8 lat). Z powodu wagi zarzutów o zbrodnie wojenne I.G. Farbenindustrie uważane były przez aliantów za zbyt zdeprawowane i zdemoralizowane aby dalej funkcjonować, rozważano zatem całkowite zlikwidowanie koncernu i konfiskatę jego aktywów (zgodnie zresztą z końcowymi ustaleniami międzysojuszniczymi z konferencji poczdamskiej).

Ostatecznie jednak zaniechano likwidacji i w 1951 podzielono koncern na przedsiębiorstwa, które pierwotnie weszły w skład I.G. Farbenindustrie – firmy te uległy konsolidacji, przyłączając mniejsze podmioty do dysponujących większymi zasobami i pozycją rynkową – ostatecznie z przedsiębiorstw założycielskich pozostały tylko cztery: Agfa, BASF, Bayer i Hoechst AG (połączony później z francuską firmą Rhône-Poulenc Rorer i ostatecznie przekształcony w koncern chemiczny Aventis).

Wielu oskarżonych wkrótce powróciło na intratne stanowiska. Przykładowo Carl Wurster, podczas II wojny światowej szef firmy chemicznej produkującej gaz Cyklon B do Auschwitz, oraz oskarżony w Norymberdze przed Trybunałem ds. Zbrodni Wojennych, już w 1952 został szefem firmy BASF. Funkcję tę pełnił przez wiele lat. W latach 1960-1972 sprawował urząd wiceprezydenta Towarzystwa Maxa Plancka. Wśród wielu intratnych posad jakie zajmował należy wymienić stanowisko członka zarządu Deutsche Bank. Fritz ter Meer, skazany w Norymberdze za ludobójstwo i zmuszanie do pracy niewolniczej w związku ze zbrodniami w Auschwitz, w 1956 objął na ponad 10 lat stanowisko prezesa firmy Bayer.[2]

Koncern został oficjalnie zlikwidowany w 1952 roku, kiedy utworzono z pozostałości po podziale firmę I.G. Farbenindustrie AG i.L. (I.G. Farbenindustrie AG w likwidacji). Pod koniec lat 50. I.G. Farbenindustrie wypłacił 27 mln marek odszkodowań robotnikom przymusowym pochodzenia żydowskiego (pracujących m.in. w zakładach Buna-Werke Auschwitz należących do I.G. Farben). Mimo to I.G. Farben ciągle był notowany jako trust na Frankfurckiej Giełdzie Papierów Wartościowych aż do 10 listopada 2003, kiedy ogłoszono jego bankructwo. I.G. Farbenindustrie wypłaciło wtedy kwotę odszkodowań w wysokości 500 000 marek niemieckich (160 000 funtów lub 255 646 euro) na rzecz fundacji dla byłych robotników przymusowych w nazistowskiej III Rzeszy, 21 mln marek pozostawiono w rezerwie – ostatecznie jednak nie wypłacono z tej kwoty kolejnych odszkodowań.

Dodaj komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.