Licznik odwiedzin
*** WITAM *** POZDRAWIAM. *** ” Kto sam siebie traktuje z humorem, oszczędza sobie kosztów na psychiatrę. ” Josef Konrad Scheuber
LOGIN
Nasze Zachowanie
***************************************************************
”Człowiek ujawnia swoją osobowość w sposobie traktowania innych.”
”Są ludzie, którzy sprawiają, że dusza nasza tańczy – budzą w nas
zrozumienie szeptem swej mądrości…
Są ludzie, dzięki którym niebo jest piękniejsze…
Istnieją w naszym codziennym życiu i już na zawsze pozostawiają
ciepły ślad w sercu!”
*** ***
”Człowieka złośliwego najłatwiej unieszkodliwić pochwałami.”
””Człowiek, który na siłę szuka rozwiązania popada w skrajność. Dopiero z czasem dostrzega inne wartości, które pod wpływem pewnych emocji dawały nam chwile ukojenia.””
*************– Ali ibn Abi Talib
_____——Budujące….Uczeń, przewyższa mistrza… 🙁
**************************************************W turkusowej sadzawce wśród chmur
Chmura – Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
W turkusowej sadzawce
wśród chmur,
jestem piękną, foremną
wodnicą
– lecz tak zmienną,
jak samo niebo:
twórczym wiatrem
rzeźbiona nicość…Potwornieję,
pierś mi ciężka rośnie,
cudne formy
drą mi się i mącą
i rozwiewam się –
tęsknie, żałośnie,
w siwą chmurę,
o formie marzącą…Kamień
Kamyk – Zbigniew Herbert
Kamyk jest stworzeniem
doskonałym
równym samemu sobie
pilnujący swych granicwypełniony dokładnie
kamiennym sensemo zapachu który niczego nie przypomina
niczego nie płoszy nie budzi pożądaniajego zapał i chłód
są słuszne i pełne godnościczuję ciężki wyrzut
kiedy go trzymam w dłoni
i ciało jego szlachetne
przenika fałszywe ciepło– Kamyki nnie dają się oswoić
do końca będą na nas patrzeć
okiem spokojnym bardzo jasnym-
Los – Leopold Staff
Dla siebie los nas stworzył dwoje,
Lecz nas rozdzielił traf żywota
I twe słodycze nie są moje,
Nie mój twój uścisk i pieszczota.
Żyjemy jeno w snach o sobie,
Gdzieś na wyżynach ponad światem,
Gdzie nawet uśmiech jest w żałobie,
Gdzie zimno wiosną jest i latem.Puste miejsca – Tomasz Jastrun
Za długo trzymaliśmy się za ręce
I poranione są nasze dłonie
Zbyt wiele było słów martwych
I już nie mamy sobie nic do powiedzeniaZamiast kwiatów rosną w naszych doniczkach
Puste miejsca o dużych liściach
Gdy pada na nie promień słońca
Prześwitują żyły i powiekiA jednak za krótko tuliliśmy się do siebie
Za mało było szeptów i krzyków
Za mało w nas ciepła dla naszych roślin
Które pną się na przekór niebytomI skąd wokół tyle krwi zabitych malin
Tu gdzie nikt niczego nie zrywał*** *** *** *** *** *** ***
Uwielbienie
Adam AsnykUmarły jeszcze będę wielbić ciebie
I nie zapomnę pod ziemią, czy w niebie,
O twej jasności —
Boś ty mi była nie próżnym marzeniem,
Nie bańką zmysłów tęczowej nicości,
Lecz byłaś ducha ożywczym pragnieniem
Wiecznej miłości!
Nie otoczyłaś mnie pieszczotą senną,
Ani też falą spłynęłaś płomienną
Na pierś stęsknioną,
Nie wprowadziłaś mnie na róż posłanie,
Gdzie tylko ciała w upojeniu toną,
Lecz mi piękności dałaś pożądanie,
Moc nieskończoną.
*** *** *** ***
—————————
****************************************************************
Miejcie nadzieję
Asnyk Adam
Miejcie nadzieję!… Nie tę lichą, marną
Co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera,
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera.
Miejcie odwagę!… Nie tę jednodniową,
Co w rozpaczliwym przedsięwzięciu pryska,
Lecz tę, co wiecznie z podniesioną głową
Nie da się zepchnąć ze swego stanowiska.
Miejcie odwagę… Nie tę tchnącą szałem,
która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem
Przeciwne losy stałością zwycięża.
Przestańmy własną pieścić się boleścią,
Przestańmy ciągłym lamentem się poić:
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią,
Mężom przystało w milczeniu się zbroić…
Lecz nie przestajmy czcić świętości swoje
I przechowywać ideałów czystość;
Do nas należy dać im moc i zbroję,
By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość
Fundacja Dzieci Niczyje
Fundacja Dzieci Niczyje prowadzi ogólnopolski Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111 od ponad 6 lat. Z jego pomocy skorzystało już ponad 750 tysięcy młodych osób – dzwoniąc pod bezpłatny numer 116 111 lub wysyłając wiadomość przez www.116111.pl/napisz
Każdy może wspierać działanie Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111 – przekazując jednorazową darowiznę lub wstępując do Klubu Przyjaciół Dzieci: klub.fdn.pl
Staff Leopold – Sonet szalony
Włóczęga, król gościńców, pijak słońca wieczny,
Zwycięzca słotnych wichrów, burz i niepogody,
Lecę w prześcigi z dalą i złudą w zawody,
Niewierny wszystkim prawdom i sam z sobą sprzeczny.Pod gwiezdnym niebem w polu rozkładam gospody.
Snem i płaszczem nakryty, śpię wszędzie bezpieczny.
U głowy mej zatknięty kij, jak krzew jabłeczny,
Rodzi mi kwiat marzenia i owoc swobody.Lekkomyślność śpi ze mną, płocha weselnica,
Sakwę, gdziem mądrość chował, przedarła psotnica…
W drodze szczęśliwie-m zgubił swą mądrosć znużoną.Prosze cię, duszo moja, bądźże mi szaloną,
Bo ukradłem nadzieję gdzies w karczmie przydrożnej!
Ciesz sie zgubą! Niech będzie przeklęty ostrożny!
*** *** ***Staff Leopold – Pokusa
*
W dłoni masz różę, w włosach perły winogrona,
A usta purpurowe, wilgotne od wina.
Na mchy mnie wabisz, naga wśród lasu dziewczyna,
Żądnie wyciągasz ku mnie tęskliwe ramiona.Pręży cię nadmiar pragnień, luk twych biódr przegina,
Uwypukla dwa śnieżne wzgórza twego łona,
Na których, jak całowań pamięć zróżowiona
Zdwojony pąk różany usta me zaklina.Czyś ty łaska, czy zguba, zbawienie czy zdrada,
Nie wiem. Wiem jeno: rozkosz w ramiona mi pada.
Ponęty moc i groźby czar ku tobie prze mię.Dreszcz najsłodszy, że pragnę i razem się boję!
Bo ileż upojniejsze są mi róże twoje,
Że całując je nie wiem, czy w nich wąż nie drzemieStefan Wyszyński
Nie to jest ważne, by krytykować przeszłość, lecz aby swój własny wysiłek włożyć w lepszą przyszłość.
**********************************************************
********************************************************** -
http://maryska.ct8.pl/2020/03/4381/
- Piotr Rubik – POŻEGNANIE 21/04/2025
- Chabad Lubawicz 16/03/2025
- Nostalgia 07/03/2025
- Powrót Wiosny- 4.03 04/03/2025
- Zima 14/02/2025
-
>Na Nowy Rok– ADAM ASNYK
Na Nowy Rok
Słyszycie! Północ już bije,
Rok stary w mgły się rozwiewa,
Jak sen przepada…
Krzyczmy: Rok nowy niech żyje!
I rwijmy z przyszłości drzewa
Owoc, co wiecznie dojrzewa,
A nie opada.Rok stary jak ziarnko piasku
Stoczył się w czasu przestrzenie;
Czyż go żałować?
Niech ginie! bez łzy, oklasku,
Jak ten gladiator w arenie,
Co upadł niepostrzeżenie –
Czas go pochować.Bywały lata, ach! krwawsze,
Z rozpaczy jękiem lecące
W przeszłości mrok;
A echo powraca zawsze,
Przynosząc skargi palące…
Precz z smutkiem! Życzeń tysiące
Na Nowy Rok!Spod gruzów rozbitych złudzeń
Wynieśmy arkę rodzinną
Na stały ląd!
Duchowych żądni przebudzeń,
Potęgą stańmy się czynną,
Bacząc, by w stronę nas inną
Nie uniósł prąd.Rozumu, niezgiętej woli,
Prawdziwej duchowej siły
I serc czystości!
A Bóg nam stanąć pozwoli,
I z naszej skromnej mogiły
Dzieci się będą uczyły,
Jak żyć w przyszłości.W olbrzymim pokoleń trudzie
Bądźmy ogniwem łańcucha,
Co się poświęca,
Nie marzmy o łatwym cudzie!
Najwyższy heroizm ducha
Jest walką, co nie wybucha,
Pracą bez wieńca.Uderzmy w kielichy z winem
I bratnie podajmy dłonie,
Wszakże już czas!
Choć różni twarzą lub czynem,
Niech nas duch jeden owionie,
Niech zadrży miłością w łonie
I złączy nas!Bo miłość ta, która płynie
Z poznania ziemskiego mętu,
Jest światłem dusz!
Choć Bogu wznosi świątynie,
Potrafi zstąpić bez wstrętu
I wyrwać słabych z odmętu
W pośrodku burz.Niech żyją pierwsi w narodzie,
Jeżeli zawsze są pierwsi
I w poświęceniu!
Gdy z czasu potrzebą w zgodzie,
W szlachetnym czynie najszczersi,
Swą dumę umieszczą w piersi,
A nie w imieniu!I ci, co żadnej spuścizny
Na grobie matki nie wzięli
Prócz łez – niech żyją!
Jeżeli miłość ojczyzny
Jako synowie pojęli
I na wyłomie stanęli,
Gdzie gromy biją.Spełnijmy puchary do dna
I życzmy sobie nawzajem
Szczęśliwych lat!
Niech myśl powstanie swobodna
I światło błyśnie nad krajem!
Bogu w opiekę oddajem
Przyszłości kwiat.Tych naszych braci, co cierpią,
Miłością naszą podnieśmy
Męczeński ród.
Niech od nas pociechę czerpią,
Nadzieję w ich sercach wskrześmy,
Wołając: jeszcze jesteśmy –
Niech żyje lud!ADAM ASNYK
6 styczeń 1868
**************** ********************* ****************** **************
Milczenie.
Milczymy w obliczu mowy. Gdy ktoś do nas mówi, musimy milczeć, żeby go usłyszeć i żeby go zrozumieć. Tylko wtedy, gdy milczymy, docierają do nas jego słowa. Tylko w milczeniu możemy je zrozumieć. I tylko wtedy, gdy najpierw milczeliśmy, możemy odpowiedzieć na jego słowa.
Słuchać i mówić możemy dlatego tylko wtedy, gdy również milczymy. Milczenie nie jest bynajmniej puste. Jest pełne słów, które słyszymy, i pełne słów, które powiemy.
Ale milczymy także wtedy, gdy zamykamy się na to, co ktoś mówi, gdy nie pozwalamy, żeby swoimi słowami nam przeszkadzał, przekonywał, nam coś narzucał lub zyskiwał nad nami władzę. Wtedy milczenie staje się odpowiedzią i mówi potężniej niż jakiekolwiek słowo.
Milczenie jest wskazane także, gdy nie mamy nic do powiedzenia, kiedy nie znamy odpowiedzi albo gdy przedmiot jest zbyt wielki, żeby chcieć albo móc coś o nim powiedzieć.
Często mówimy, ponieważ nie wytrzymujemy milczenia, na przykład w obliczu bólu, smutku lub ciężkiej choroby. Wtedy próbujemy drugiego człowieka pocieszać, często pustymi słowami, albo robiąc mu złudne nadzieje zamiast w milczeniu być blisko niego i, być może, tylko uścisnąć jego dłoń.
Ale milczymy również wobec czegoś wielkiego, wielkości przyrody na przykład lub sztuki. Milczymy przede wszystkim przed Bogiem.
*************************************************************************
********** ************* *************** ******
Życzę:
Pogodnych dni i nocy i zdarzeń z losu danych,
spokoju i miłości, blask oczu zakochanych.
I snu, co ranek zbudzi, bez trosk o dobre jutro
i szczęścia nie zaszkodzi, by już nie było smutno.
I ciepła w sercu dużo, by uśmiech ci dawało
Byś zawsze był wesoły muzyką w nim też grało,
a w pochmurne dni gdzie chmur na niebie wiele
niech słonko się przebija promykiem drogę ściele.
Te właśnie dziś życzenia płyną wprost z serca mego,
że mam przyjaciela w tobie tak bardzo mnie miłego.
***************************************************************
Patrzysz na drogę, którą przebyłeś
ile zakrętów musiałeś pokonać
nigdy przedtem, o tym nie marzyłeś
żeby kiedyś iść – po takich drogach
Tyle wiatrów, zdołałeś powstrzymać
które piaskiem sypały ci w oczy
i tak nadal – uparcie się wspinasz
na szczyt góry, po urwistych zboczach
Chociaż często pogoda jest mglista
jakiś kamień odrywa się co dzień
i zwisają nad głową urwiska
idziesz nawet, gdy deszcze w prognozie
Bo wiesz dobrze, że kiedy zawrócisz
z tamtej drogi co kiedyś obrałeś
będziesz pewnie, do końca się smucił
że mogłeś dojść – lecz dojść nie umiałeś
– Kazimierz Nowacki
Stefan Żeromski – Wierna rzeka
Upłynęła połowa kwietnia. Długotrwała, wciąż nawracająca się zima wreszcie zelżała. Z góry za domem, na której wciąż jeszcze taiły się w krzakach szmaty śniegu, spłynęły strumienie wiosenne. Wodne warkocze splatały się między sobą w ruczaju, lśniące na słońcu, i biegły przez piaszczyste pochyłości ogrodu. Zniszczone zostały płoty, parkany, klomby, drogi gracowane – a wiosenne wody brały w posiadanie stok góry, niepostrzeżenie czyniąc zeń pustkowie. Strumień, nieznany dawniej, biegł teraz przez środek i w ukos ogrodu ku rzece. Tylko jeszcze dwór stał na jego drodze. Młoda trawa puściła się wszędzie.
Przed oknem, na pustym dawniej gazonie puściła się jasna trawa lśniąc w ogniach wiosny tysiącem młodych piór. Wśród tego gazonu stała brzózka młodociana, wysmukła i w drzewo już przerastająca, lecz jeszcze wiotka i chuda. Wątłe kłobuczki stulonych listków osypały jej pręty, czub i boki. Poprzez tę szatę przezroczystą widać było wszystkie pręty i witki, każdy pęd i jego odnóża. Brzózka stała w wiosennej zasłonie jak anioł, który by z przelotnych spłynął obłoków i spoczął przez krótki czas na nieszczęśliwej ziemi.
XIII
Nadszedł już piękny miesiąc maj… Wiosenna zieloność okryła rany poszarpanej ziemi. Pióra, liście, szypułki, pokrętne badyle i wielorakie odmiany barw osłoniły rany ziemi i zalecały się oczom ludzkim. Podobnie jak wsysały w siebie wilgoć i zgniliznę, tak sami barwami, kształtem i nieskończoną potęgą swego rozrostu chciały wessać w siebie cierpienie dusz, zniszczyć pamięć o tym, co już padło i umarło. Na dobro nowego życia rosło i bujało wszystko – na stratę śmierci. Słowik śpiewał nocami nad wodą, w sąsiedztwie wzgórka, pod którym Hubert Obromski znalazł schronienie.
Wielkanoc, Pascha, Niedziela wielkanocna, Zmartwychwstanie Pańskie, mazow. Wielki Dzień[1] – najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie upamiętniające Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa[2], obchodzone przez Kościoły chrześcijańskie wyznające Nicejskie Credo (325 r)
Znaczenie teologiczne
Według nauczania prawosławnego patriarchy Konstantynopola Bartłomieja tajemnica Wielkanocy nierozdzielnie związana jest z tajemnicą Wielkiego Piątku. Cały Kościół najpierw umiera, ukrzyżowany jest z Chrystusem, aby z nim zmartwychwstać[3]. Prawosławie celebruje Paschę (Wielkanoc) w ciągłości z Kościołem pierwszych wieków i jest ona w centrum jego wiary i kultu. Wokół zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią, skupia się cała liturgia i cała teologia prawosławna. Zwycięstwo Chrystusa rozumiane jest jako duchowo urzeczywistniające się w każdym pokoleniu.
Wyznaczanie daty Wielkanocy w danym roku
W kościołach zachodnich Wielkanoc przypada w pierwszą niedzielę po pierwszej kościelnej pełni Księżyca (tzw. Paschalna pełnia Księżyca), przypadającej po 21 marca. Oznacza to, że Wielkanoc wypada pomiędzy 22 marca a 25 kwietnia (włącznie). Daty kościelnej pełni Księżyca zostały wyznaczone i stabelaryzowane w czasie Soboru Nicejskiego w 325 roku n.e. Kościelna pełnia Księżyca różni się od astronomicznej.
To tylko wiatr
śpiewa wciąż te kilka nut
To właśnie dziś
smutek mnie odnalazł znów
Jak późny gość
w szyby znów zadzwonił deszcz
To z dawnych dni
przyniósł mi wspomnienia zmierzch.
Był taki ktoś
kogo nie zastąpi nikt
Był taki dzień
minął tak jak wszystkie dni
Był taki list
który nie zawierał słów
Był taki ktoś
kto nie wróci nigdy już
To tylko wiatr
śpiewa wciąż te kilka nut
To tylko deszcz
w okna me zadzwoni znów
Lecz to nie ty
przyjdziesz tu któregoś dnia
To tylko zmierzch
który dziś rozłączył nas.
Był taki ktoś
K. Dzikowski
BYŁ TAKI KTOŚ
Jesteś światłem a ja cieniem,
Dojrzałością i natchnieniem…
Jestem łkaniem, Ty uśmiechem,
Czy marzą
Czy marzą kiedy te czoła schylone,
Które dźwigają cierniową koronę
Codziennej troski nad zbladła w łzach twarzą…
Czy one marzą?
Czy w tych źrenicach zamglonych rozbłyska
Niekiedy iskra wielkiego ogniska,
Przy którym duchy od wieków się grzeją
Wspólną nadzieją?
Czy te ramiona od taczek swej biedy
W chwilach tęsknoty podnoszą się kiedy
Tam, gdzie ludzkości całej ideały
Tron mają biały?
Bladzi nędzarze przy cudzym warsztacie,
Co zasypiają pod snów ciężką strażą,
I ci, co wloką dnie w zapadłej chacie –
Czy oni marzą?
Czy słyszą kiedy wśród samotnych godzin
Głuchy szum wieków idących z kolei
I ciche szmery tajemnych narodzin
Wielkich idei?
Czy w odrętwieniu swoim lodowatem
Czują ten płomień braterskiej miłości,
Co łączy duchy nad nędzą i światem
W imię przyszłości?
Czy ci schyleni tak blisko do ziemi
Naglą jej pochód tętnami własnemi?
I czy się czuje myśl wydziedziczona
Cząstką miliona?
Duchy znużone i duchy mdlejące
Czy wierzą, że się te zmroki przeważą?
Czy przeczuwają jaśniejszych dni słońce?
Czy one marzą?
Jeśli nie – szerzej rozniećmy ognisko!
Niech spotężnieje i światło, i ciepło;
Uściskiem bratnim rozgrzejmy tu nisko
Pierś ludu skrzepłą!
Jeśli nie – wyżej podnieśmy sztandary!
Niech nędzarz dojrzy walczących z ciemnotą
I niech dosłyszy okrzyk, pełen wiary
W jutrzenkę złotą!
Maria Konopnicka
Oczekiwanie
Czekam dzisiaj na ciebie. Czy ty wiesz, co to znaczy
Na ciebie, miła, czekać, jak ja – nadaremnie?
Nie ma gorszego smutku i większej rozpaczy,
I męki, co jak płomień przepływa przeze mnie.
Minuty i sekundy oczy moje liczą.
Jest ich wiele. Godzina mija za godziną.
A ja czekam i serce zatruwam goryczą.
I łzy niepowstrzymanie po twarzy mi płyną.
Już nie przyjdziesz, nie przyjdziesz! Spełniłaś tę zbrodnię,
Która mnie tak okrutnie przybliż do grobu.
Obok snują się twarze, mijają przechodnie…
Ciebie jednej nie widać! I nie ma sposobu.
Zaraz, wyjdę, pobiegnę…. Może cię dopadnę
Za węgłem, na ulicy i gniewem ogłuszę:
I ręce ci wykręcę, ręce takie ładne,
I będę wniebogłosy przeklinał twą duszę.
Nikczemna! Znowu we mnie obudziłaś zwierzę,
A ja tego żałują i wstydzę się później.
Już korzę się przed tobą, u stóp twoich leżę,
A jeszcze się buntuję, złorzeczę i bluźnię.
Kochać i tracić
Kochać i tracić
Kochać i tracić, pragnąć i żałować
padać boleśnie i znów się podnosić
krzyczeć tęsknocie: precz! i błagać: prowadź!
oto jest życie: nic, a jakże dosyć
Zbiegać za jednym klejnotem
pustynie iść w toń za perłą o cudu urodzie
ażeby po nas zostały jedynie
ślady na piasku i kręgi na wodzie
Leopold Staff
A gdy przyszedł
A gdy przyszedł już nareszcie jako prawda, nie jak sen,
podścieliła mu pod nogi swoich włosów zwiewny len,
przytuliła jego głowę do swej piersi, do swych rąk,
by pragnienia nie znał lęku, by czekania nie znał mąk,
Wszystkie róże swych ogrodów, gdy dla niego w szczęściu rwie,
on porzuca ją na zawsze – bo jej nie mógł wołać w śnie.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Skrwawione ręce, opalone skrzydła –
Anioł usłyszał – „Odejdź! nic nie wskórasz.”
I już nie błyszczą srebrne w słońcu pióra,
Lecz czarna wstaje przeciw chmurze chmura…
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Spóźniona Tomasz Jastrun
Spóźniona
Długo czekałem – zmieniałem koszule
I twarz w nieprzychylnym lustrze
W końcu przyszła
Punktualnie spóźniona
Chciałem zajrzeć jej w oczy – umknęły
Byłem tak blisko
Że słyszałem jej serce
I szelest włosów
Spojrzała z lękiem gdy nieostrożny
Złamałem milczenie
Słowa się potoczyły kamieniem
I nagle – sam nie wiem kiedy
Schwytałem motyla który drgnął
Pięcioma chłodnymi palcami
Klęska Bolesław Leśmian
Klęska
Dawniej mi się zdawało, żem z mroków chaosu
Wybiegł w świat – niepochwytny i wolny od losu.
że najtrwalszy ze wszystkich przewidzeń i dziwot –
Sam o sobie śnię powieść – sam klecę mój żywot.
że powoli, niechętnie i niepostrzeżenie
W złych snach mi się z dnia na dzień – ciuła przeznaczenie.
I że musi upłynąć bardzo dużo czasu,
Nim mrok pozna mnie w kwiatach lub stwierdzi śród lasu…
Dziś wiem, że w zło się trzeba jak w szelest zasłuchać –
że je łatwiej wykrwawić niźli udobruchać.
Mgła mi z ręki wróżyła… Pamiętam szept cienia…
Nim cios we mnie uderzył – wprzód zbrakło zbawienia.
A gdym wołał o pomoc – tak nagle się stało,
Jakbym najpierw miał ranę, a później – to ciało…
Bo między mną a klęską – żaden czas nie płynął
I nie było tych godzin, gdym jeszcze nie zginął.
List Leopold Staff
List
Pytasz mnie, jak sie czuję. Tak, jak czuć się może
Człowiek dość pełnoletni w końcu listopada,
Gdy w niebie zmierzch pochmurny i błoto na dworze,
A za oknem bez przerwy deszcz ze śniegiem pada.
Lecz zbyt o dnia i roku nie troszcząc sie porę,
Bo po słocie pogoda idze wieczną zmianą,
Więc też o wschodzie słońca wiersz piszę wieczorem,
A nokturny w słoneczne grywam tylko rano.
I jestem zawsze ufny i pełen pewności
Czekając niezachwianie tej chwili jedynej,
Gdy ujrzę, że na świecie są same radości,
I zegar na raz wszystkie wskazuje godziny.
Kochana babciu, kochany dziadku,!!!!
Wszystkim babciom i dziadkom złota jesień
niech pogodne dni przyniesie.
Bezdeszczowe, bezmarkotne.
Kochana babciu, kochany dziadku,
dziś wam przynoszę po jednym kwiatku,
do tego dokładam serdeczne życzenia,
niech wam się spełnią wszystkie marzenia :)))*
Kochana Babciu,Kochany Dziadku nie ma WAS już przy mnie, ale moja pamięć wciąż przy WAS tkwi. Pamiętam jak prze mgłę, mam kilka wspaniałych wspomnień. Pamiętam jak upadłam i stłukłam kolano, i jak Ty mnie przytuliłaś, bym nie płakała. Jak pierwszy raz poszłam do szkoły, to Ty mnie wtedy odprowadziłaś i powiedziałaś, żebym się nie bała. Pamiętam jak z cukierkiem chowałam się za Tobą a Ty mnie kryłaś przed mamą. Dziękuję, że byliście, tak mi Was brakuje… :(* Maria
Nigdy nie sprzedam swoich marzeń i będę żył jakby to był ostatni dzień mojego życia. – Nikodem Marszałek
Nigdy dość powtarzania, że niewiele jest marzeń naprawdę niespełnionych. Większość z nich spełnia się, choć rzadko tak, jak to sobie wymarzyliśmy. Najczęściej urzeczywistniają się wtedy, kiedy już dawno zapomnieliśmy, że właśnie o to nam chodziło. Sytuacja zmienia się tymczasem tak dalece, że spełnione marzenie jest nam bardzo, ale to bardzo nie na rękę.
– Katarzyna Leżeńska (ur. 1963) – polska pisarka
Ależ Marianno!