BAJKA, BAJECZKA…

https://www.se.pl/rzeszow/kozy-janka-i-danka-w-gangu-bociana-radka-przemyski-osrodek-kolebka-kopytnych-bandziorow-aa-6QBG-EK3v-X2dn.html
Kozy Janka i Danka w gangu Bociana Radka! Przemyski Ośrodek kolebką kopytnych bandziorów
2020-11-19 17:41 Beata Olejarka
Janka i Danka to dwie urocze kozy, które trafiły do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu, by zacząć nowe życie. No i zaczęły! Miały zostać zauważone i doceniane, a zapragnęły życia w gangsterskim stylu. Niestety jedna uzbrojona w rogi, druga w kopyta stały sie niebezpiecznymi nabytkami w gangu Długodziobego. Fakt, że miały żyć lepiej wzięły bardzo dosłownie. Dla dostatku, terroryzują mniejsze zwierzęta. Policjanci już gromadzą dowody na przestępczą działalność kopytnych!

Janka i Danka żyły w zapomnianym gospodarstwie, gdzie były towarem, opakowaniem na mleko i inkubatorem dla małych koźlątek. Stały na zewnątrz przywiązane do słupka półmetrowym łańcuchem. Nic dziwnego, że przyjazd do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu był dla nich luksusowym kurortem! Nagle ktoś zaczął je głaskać, podrzucać smakołyki, fotografować jak gwiazdy, zadbał o ich kopytka i ciepłe posłanie. Ten dobrobyt przewrócił im w głowach! Kozy zapragnęły więcej! Szybko zorientowały się jaki układ panuje w Ośrodku i kto gra pierwsze skrzypce. Kryminalna przeszłość Bociana Radzia zaimponowała kozom. Też chciały znaleźć się w strukturach zorganizowanej grupy przestępczej z kurami, żółwiem, orlikiem i innymi jeszcze niezidentyfikowanymi zwierzętami.
-Kozy szybko pokminiły, że lepiej być w gangu niż przeciwko niemu. Janka i Danka są bardzo przebiegłe. Ponadto wzmacniają szeregi zbrojne gangu Długodziobego. Kopyta i rogi to potężny straszak! Pierzasty gang, ma coraz mocniejszy charakter grupy o charakterze zbrojnym. Radzio aż zacierał pióra z radości, gdy w skład jego teamu wchodziły te dwie niebezpieczne kobiety. Niestety musimy zająć sie i tym wątkiem. Obawiamy się, że tu na przestępstwach gospodarczych się nie zakończy. W grę wchodzą wątki kryminalne takie jak zastraszanie, wymuszenia, groźby, a nawet pobicia!- informował Policjant z Przemyśla.

Jednak pojawiły się pewne problemy. Bocian Radzio zaczął się pokazywać wszędzie w towarzystwie Janki i Danki. To z kolei nie spodobało się rudej Grażynie, która to z Boćkiem chodziła na intymne spacery na teranie Ośrodka. Teraz tej intymności brak! Wspólne obiady są już gościną dla czterech dusz, a nie romantyczną strawą dla bociana i kury. Grażynie wyraźnie nie podoba się taki układ. Nie wiadomo jakie podejmie kroki w tym kierunku. Jedna kura raczej nie może mierzyć się z dwoma kozami. Choć zwierzęta z Przemyśla plotkują, że Grażyna jest bardzo zdesperowana i nie straszna jej walka grzebieniem przeciwko rogom i kopytom Danki i Janki. Niepokojące jest tez milczenie i wycofanie się z życia towarzyskiego na terenie Lecznicy żony szefa gangu- Radziowej. Ta zniknęła i wydawać by się mogło zobojętniała na gorącą sytuacje wokół jej partnera.Z naszych nieoficjalnych źródeł wiemy, iż osoby ze środowiska zbliżonego do rodziny Długodziobego mówią iż Radziowa nie pokazuje się w Lecznicy w powodu odmiennego stanu! Czyżby pod piórami ukrywała kolejne pokolenie gangsterów? Tej informacji nikt nie potwierdza, ale wokół Radzia jest coraz więcej kobiet, a coraz mniej jedzenia. Rozrastający się gang i jego rozbuchane potrzeby dają się we znaki wszystkim w Lecznicy. Spiżarnie świecą pustkami, a to bardzo zła wróżba przed nadchodzącą zimą. Czy Radzio stanie na wysokości zadania i zdobędzie pożywienie, oraz utrzyma władzę? Sytuacja jest coraz bardziej napięta, a na głowę Długodziobego ostrzy sobie pazury Kogut Zdzichu.

Bocian z Przemyśla obraził się na weterynarza! Poszło o niedzielny ROSÓŁ i zmianę czasu
2020-10-25 11:36 Beata Olejarka
https://www.se.pl/rzeszow/bocian-z-przemysla-obrazil-sie-na-weterynarza-poszlo-o-niedzielny-rosol-i-zmiane-czasu-aa-EUQv-kt2r-i7YG.html
W Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu dzieją się dziwne rzeczy. Bocian Radek stoi na czele pierzastego gangu, który zajmuje się przede wszystkim kradzieżą mrożonych myszy. W Lecznicy rządzi pies Messi, który prowadzi sprzedaż przez Internet. Niektórzy Pracownicy jak Pani Lutka i Pan Miecio kolaborują ze skrzydlatymi! Na terenie Ośrodka ciągle pracuje przemyska Policja, która stara się rozwikłać kryminalne zagadki świata zwierząt. Wydawałoby się, że nad tym wszystkim, w znany tylko sobie sposób, czuwa jeden z założycieli podkarpackiej przystani dla zwierząt -Radosław Fedaczyński. Jednak weterynarz stał się obiektem gniewu Bociana Radka. Nastąpił konflikt interesów! Jak to się skończy?

Bocian Radek to znana w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych postać. Stoi na czele gangu pierzastego. W jego strukturach funkcjonuje m. in. Kura Grażynka, z całym szwadronem kurzych koleżanek, Żółw Romeo vel „Skoroupa”, Orzeł King, Pani Lutka trzymające klucze do spiżarni …. Członków struktur przestępczych jest jeszcze niezliczona liczba. Codziennie pojawia się ktoś nowy, bo śledczy cały czas rozpracowują tę grupę przestępczą. Niedawno policjanci dumnie ogłosili, że udało im się przymknąć w pace szefa gangu– Bociana Radzia, wraz z małżonką. Jednak radość tego sukcesu trwała krótko. Długodzioby szybko odnalazł się w nowej rzeczywistości i zza krat werbuje nowych członków szajki! Detektywi pracujący w Ośrodku starali się wytropić pomagierów boćka, ale każdy odkryty trop prowadzi do całej odnogi gangu!

Szyki bociana ostatnio zostały pomieszanie poważniej. Największym problemem nie był areszt, a fakt iż na bociana zdenerwował się Kogut Zdzichu. Partner Kury Grażynki, która zajmuje bardzo wysokie stanowisko w gangu. Śledczy mają uzasadnione podejrzenia, że Kura Grażyna ma za zadnie ogarnąć księgowość. Bardzo ważna rzecz w każdej instytucji, zarówno działającej w granicach prawa jak i z jego wykluczeniem. Zażyłość zawodowa przeniosła się na grunt prywatny. Radzio stroszył piórka do Grażynki, chociaż w pobliżu siedziała Radziowa jego partnerka i Zdzichu, mąż Grażyny. Wątek obyczajowy zdominował życie pierzastych, którzy plotkują o tym domniemanym romansie w całej Lecznicy!
Szpital bociani w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych Radzio nie chciał eliminować zazdrosnego Zdzicha swoimi skrzydłami. Był pomysł wywiezienia Koguta na przyczepce poza granice Ośrodka. Mieli się tym zająć pracownicy kliniki. Radzio chciał niepostrzeżenie umieścić kukuryka w dwukołowcu i wyeksmitować! Plan spalił na panewce, nie udało się, bo Śledczy zorientowali się co knuje Długodzioby i postawili umundurowanych funkcjonariuszy pod kurnikiem, którzy pilnowali Zdzicha przez 24 godziny. Boss na długich czerwonych nogach zorientował się, że trzeba zadziałać bardziej radykalnie. Udał się do samego Radosława Fadaczyńskiego. Pierzasty liczył, że jego imiennik ugnie się pod sławą boćka i ukorzy przed jego majestatem. Bociek sugerował, że ma problemy każdego ranka, bo Kogut za wcześnie budzi całą Lecznicę. Długodzioby podnosił, że to ma też źle wpływać na zwierzęce dzieci, które lubią się wysypiać! Co gorsza Bocian Radek zaznaczał, że Zdzichu nie przestawił swojego wewnętrznego zegara i w niedzielny poranek, kiedy wszyscy powinni spać godzinę dłużej w związku ze zmianą czasu na zimowy, obudzili się godzinę wcześniej!
Weterynarz aż złapał się za głowię nie mogąc wyjść ze zdziwienia. O zwierzęce sierotki upomina się Bociek, który nie tak dawno okradał dzieci z ich obiadów! Jednak to był dopiero początek wstrząsu jaki spadł na Radosława Fedaczynskiego. Długodzioby bandzior na czerwonych nogach miał sprawę postawić na ostrzu noża. Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że Bociek miał powiedzieć:

– W Lecznicy trzeba ugotować niedzielny rosół dla wszytkach! Rosół ze Zdzicha!

Weterynarz odprawił bociana z kwitkiem! Już przez drzwi miał mu powiedzieć, że żadnego rosołu nie będzie! Jedyna kurzasta strawa na jaką godzi się Radosław Fedaczynski, to niedzielna jajecznica, którą w domu weterynarza częstuje się wszystkich. Bociek Radzio odmówił tego posiłku i wyszedł obrażony tupiąc swoimi czerwonymi nogami.
Śledczy relacjonują, że zwierzęta na terenie Ośrodka od razu zaczęły plotkować. Radzio miał zdenerwowany kłapać dziobem, że gdyby tylko nie siedział w areszcie i nie trzymałyby go tutaj warunki w jakich żyje to natychmiast zabrałby swoje pióra i opuścił bociani szpital w Przemyślu!Na razie wszytko zostaje po staremu! Jak donoszą mundurowi, Radzio może i mógłby polecieć, ale Kura Grażyna nie wzbije się z nim w przestworza. Radzio na wolności zostałby sam. W Lecznicy stoi za nim tyle zwierzaków, że zwyczajnie się nie opłaca. Wojna pomiędzy pierzastym, a weterynarzem o rosół i zmianę czasu zapisze się na kartach lecznicy. Co z tego wyjdzie? Czas pokaże.

podkarpacie@se.pl